W mijającym roku nasiliły się ataki przestępców na klientów m.in. Getin Noble Bank S.A. Dlaczego wspominamy ten bank? Ponieważ atakowani byli klienci posiadający lokaty terminowe powadzone akurat przez ten podmiot. Kradzieże często dotyczyły oszczędności w wysokości od kilkudziesięciu tysięcy do nawet kilkuset tysięcy.
Jednym z częściej pojawiających się sposobów było podszycie się pod największe i najbardziej znane na rynku firmy kurierskie. Klienci otrzymywali sms z prośbą o dopłatę 50 groszy lub 1,23 zł do paczki, na której dostarczenie zwykle faktycznie oczekiwali – w końcu pandemia COVID-19 przeniosła większość handlu do Internetu. Smsy nie zawierały często żadnego elementu, który mógł budzić nieufność (część okradzionych osób, które przechowują przez dłuższy czas wiadomości sms, posiadają w ramach jednego bloku „konwersacji” stare wiadomości o dostarczanych paczkach i wysyłaną z tej samej bramki prośbę o dopłatę do paczki). Od kilku minut do kilkunastu godzin po wpisaniu w zwyczajnie wyglądającej bankowości elektronicznej loginu, hasła oraz kodu sms do opłacenia przesyłki, bez wiedzy i zgody posiadaczy rachunków, poprzez wprowadzenie zaufanych urządzeń zrywane były lokaty, a pieniądze wyprowadzane przelewami natychmiastowymi.
Organy ścigania, ze względu na liczbę, rodzaj i wartość tego rodzaju przestępstw, poważnie podchodzą do zjawiska, często kierując do banków postanowienia o zablokowaniu środków, jednak wielokrotnie skradzionych środków już dawno nie ma.
Nikt nie ma wątpliwości, że takie zerwanie lokaty i wyprowadzenie środków nastąpiło na skutek przestępstwa, którym klient banku został poszkodowany. Mogłoby się wydawać, że bank na skutek zgłoszonej reklamacji Klienta z automatu ją uzna i zwróci środki.
Niestety, nic bardziej mylnego.
Klienci czytają odpowiedzi na reklamację, z których dowiadują się, że sami autoryzowali (wyrażali zgodę na) przelew – bo przecież, kody sms do przelewu zostały wysłane na ich numer telefonu (fakt, że zwykle tam nie trafiają lub trafiają z dużym opóźnieniem jest przez bank pomijany), a nawet jeżeli klient nie zgadzał się na przelew, to na pewno był rażąco niedbały – ponieważ mógł dokładnie czytać otrzymywane sms, albo na pewno doprowadził do zainfekowania swojego telefonu.
W postępowaniu reklamacyjnym bank-przedsiębiorca, jest sędzią we własnej sprawie. Zawsze może odmówić podając najbardziej dla siebie korzystny powód.
Pozostaje więc walka o swoje w sądzie, ale wbrew pozorom to dobra wiadomość.
W sądzie bank traci decyzyjność, stając się „tylko” stroną pozwaną. Dodatkowo przepisy nakładają na bank obowiązek udowodnienia, że do transakcji doszło z winy klienta lub jego rażącego niedbalstwa. Ocenia to jednak niezależny sąd, który nie ma żadnego majątkowego interesu w tym, by bank uchylił się od nałożonych na bank obowiązku niezwłocznego zwrotu środków.